Kryzys gospodarczy czy energetyczny moim zdaniem nadejdzie prędzej
czy później. I to prawdziwy kryzys, a nie to, co mamy w tej chwili.
Jeśli myślisz, że gorzej być nie może, pomyśl raz jeszcze. Gorzej być
MOŻE i gorzej BĘDZIE!
Prawdziwy kryzys będzie dopiero wtedy, gdy utrzymanie domu będzie 3 albo 4 razy droższe, niż teraz. Niemożliwe? Czemu nie!?
Jeśli
ktoś nie wierzy, proszę przypomnieć sobie, ile 10 lat temu kosztował 1
litr benzyny. Ile przyjdzie nam czekać, aż podrożeje znowu
czterokrotnie? Czy przy rosnących cenach ropy naftowej pozostałe paliwa
kopalne będą wciąż kosztowały tyle samo? Nie sądzę.
Największy wpływ na koszty utrzymania domu ma jego ogrzewanie.
Nic w tym dziwnego, w naszej strefie klimatycznej na utrzymanie
wewnątrz domu w czasie zimy przyjemnej temperatury marnuje się mnóstwo
energii. I za kilkanaście lat ogrzewanie to będzie znacznie, znacznie
droższe, niż dzisiaj. Dziś więc, póki ogrzewanie jest tanie, trzeba
inwestować pieniądze w docieplanie domu i generalnie w oszczędzanie
ciepła (np. montaż wentylacji mechanicznej z rekuperatorem zamiast wentylacji grawitacyjnej).
Może się to wydawać irracjonalne -- po co oszczędzać ciepło, gdy jest
ono (jeszcze) tanie? Ano po to, że gdy będzie już drogie, nie będziesz
mieć pieniędzy na dodatkową warstwę styropianu czy wymianę okien.
Dlatego właśnie termomodernizację powinno się robić po łagodnej zimie.
Analizując możliwe zmiany kosztów utrzymania domu nie sposób nie powiedzieć o energii elektrycznej.
Im nowocześniejszy dom, tym więcej jej zużywa. I to nie tylko do
zasilania wyrafinowanych urządzeń audio-wideo czy komputerów. Niestety,
prąd jest niezbędny do sprawnego funkcjonowania domu, bo napędza:
- pompkę obiegową instalacji centralnego ogrzewania,
- pompę do wody i hydroforu,
- pompkę obiegową do cyrkulacji ciepłej wody użytkowej,
- wyciąg w kuchni,
- instalację alarmową,
- wentylację mechaniczną,
- oświetlenie!
Kolejny koszt użytkowania domu: woda i ścieki. Czy dużym zaskoczeniem będzie dla Ciebie, że woda też zdrożeje? Mówi się o tym, że w naszym kraju zasoby słodkiej i pitnej wody są znacznie mniejsze, niż w innych krajach Europy. I że wkrótce będzie ona kosztować więcej, bo więcej będzie kosztować jej pozyskanie i doprowadzenie do używalności (czyt. aby nadawała się do picia). Co z tym zrobić? Pomyśleć nad systemem oszczędzania wody -- proponuję na przykład instalację do szarej wody.
Warto pomyśleć nad pozyskiwaniem wody deszczowej i wykorzystywaniem jej do podlewania ogrodu albo mycia samochodu. Na pewno lepiej myć samochód wodą z dachu, niż chlorowaną z wodociągu... I do tego wykorzystanie deszczówki w obrębie własnej działki pozwala uniknąć płacenia podatku od deszczówki.
Jeśli nie masz osobnego licznika na wodę ogrodową albo licznika ścieków, oszczędzisz też na opłacie za ścieki. Lepiej spłukiwać toaletę wodą z pralki, niż czystą z kranu. Za ścieki też lepiej nie płacić, tylko utylizować je na własnej działce, np. w ogrodowej oczyszczalni ścieków. No i chyba ostatni koszt, za utylizację śmieci. U mnie jakiś czas temu wywóz odpadów podrożał z dnia na dzień niemal o połowę. Jak tak dalej pójdzie, zacznie się nam opłacać segregacja śmieci. I fajnie, bo to duży zysk dla środowiska -- wykorzystanie surowców wtórnych pozwala oszczędzać surowce naturalne. Tu przygotować się nie możemy za bardzo, przecież nikt z nas nie zbuduje sobie spalarni odpadów... Ale za to możemy przygotować kuchnię czy pomieszczenie gospodarcze w naszym wymarzonym domu na kilka pojemników na odpady.
4 komentarzy:
Ja mam pompe obiegową i jest całkiem niezła. Chociaż na początku nie byłem do niej przekonany.
musze to wypróbować ciekawy sposób !
Jeżeli chcemy się naprawdę przygotować na kryzys dotyczący wody to jest na to rozwiązanie. Mianowicie stawiamy zbiorniki hydroforowe https://www.dostudni.pl/zbiorniki-1000l,c68.html w których możemy magazynować spore ilości wody pitnej.
Zawsze warto być przygotowanym na różne sytuacje.
Prześlij komentarz